niedziela, 27 listopada 2011

Mocherowo- babuszkowo w Krakowie.

                                                                   Dwie Marie, czyli duchowe bliźniaczki :)
                                                                                            Moherowe sztywniaki
                                             

                                                        Z Werą (to właśnie ona robi blogowe zdjęcia)
                                                                                                 overalls:n/n
                                                                                                 sweater:sh
                                                                                                 shoes:CCC
                                                                                                 bag: indie shop
                                                                              
Było się w Krakowie, aj było. Kocham to miejsce za klimat. Artystyczny nimb unosi się nad tym miastem :). Duchy wielu wspaniałych artystów. Nie przeszkadza nawet ziiiiimnooo i siąpiący deszczyk. Wszystko to można znieść wiedząc, że za chwil parę znajdę się w kolejnym sklepie indyjskim. I biegając w szaleńczym pędzie między pólkami wydam swoje ostatnie pieniądze. A co tam! Środki uświęcają cel :).
A na sobie ma Maria kombinezon w ukochanym stylu, czyli hippie! I babuszkowy berecik. W pięknym, niebieskim kolorze :)

piątek, 25 listopada 2011

Something old





 shoes: sh
skirt: DIY
 blouse: sh
     vest: s.Oliver
Kolor niebieski jest moją obsesją. Pewnie dlatego, że idealnie podkreśla oczy me :D. Buty natomiast są lumpeksowym trofeum. Dałam za nie całe 5 zł. :) Tak, second-hand to naprawdę jest Coś.

wtorek, 22 listopada 2011

Kasia Struss w kampani Zary.








Chciałam podzielić się z wami zachwytem, który czuję oglądając zdjęcia z kampanii Zary. Właściwie, patrząc rozsądnie, to każda z prezentowanych tu rzeczy jest mi wręcz niezbędna do życia. I sukienka w kwiatuszki. I kwiatowa marynarka. I cała reszta. A jeszcze niedawno zarzekałam się, że już nic, zupełnie nic nigdy nie kupię. Zresztą nie wiadomo kiedy ciuchy trafia do poznańskiej Zary. I czy w moim portfelu ukażą się jakieś pieniądze.
Zdjęcia pochodzą ze strony:  http://trendstyler.pl