środa, 27 czerwca 2012






ph. Józef
Moja aktualnie ulubiona bluza stanowi udaną mieszankę z zielonymi, szerokimi spodniami. Jest to najwygodniejszy strój na leniwy dzień wypełniony dobrymi filmami i pysznym jedzeniem.
My current favorite shirt is a successful blend of wide, green trousers. This is the most comfortable outfit for lazy days filled with good films and fine food.

I trochę irracjonalnego surrealizmu :)



                

 Wczoraj miałam okazję być na ich koncercie i było naprawdę NIESAMOWICIE.
 Yesterday I had the opportunity to be at their concert and it was really AMAZING.

niedziela, 24 czerwca 2012

Moja koszulka w barwach lata wraz z jego nadejściem zamienia się w t-shirt w kolorze czarnym za sprawą lubujących się w neonowej żółci owadach (znają się na rzeczy!). Kolejną porcję stworzeń przyciąga kwiatowy naszyjnik - efekt mojej własnoręcznej pracy. I tak oto dzisiejszy outfit zafundował mi kontakt z naturą... Święty Franciszek byłby dumny! A ja z dumą kroczę uliczkami rozgrzanymi promieniami, teraz już także kalendarzowego, lata, nie zważając ani na robaki ani na przechodniów 
(a co!)

My neonyellow t-shirt invites all insects from area. Maria - animal's friend...
No more yellow shirt in June.





                                          
                                                           ph. Majmk


(...)Ponieważ byłaś żółta(...)
 (...)Cause you were all "Yellow"(...)
                                       
                                                   
                             "Backstage" - :)











wtorek, 19 czerwca 2012

Pocztówka ze Starego Miasta


Dziś Maria tanecznym krokiem wkroczyła na Stary Rynek. Z zadowoleniem i uśmiechem na twarzy biegała po brukowanych uliczkach, nieustannie potykając się o kamienie, darząc zainteresowaniem i serdecznym spojrzeniem rozentuzjazmowanych kibiców.
Zdecydowanie dobry dzień, może też dlatego, że etniczne sukienki zawsze poprawiaja humor i zmuszają się do wirowania w każdym miejscu, w którym wirować się da.
Tę noszę od zawsze. Kiedyś sięgała (małej) mi prawie do kostek, teraz dzięki (drobnemu ;) poszerzeniu jest idealną na upały sukienko-tuniką.
Muszę się wam jeszcze pochwalić, że przywiązuję coraz mniej uwagi do obserwatorów, komentatorów i niezainteresowanych świadków robienia zdjęć.
Ba! Zaczynam czuć dumę z 'twórczego' działania.
...
No, na razie małą dumkę.
Ale to już jest jakiś postęp.

 Love these magic moments, when I'm dancing in the Old Town in the ethno dress. I wore it in my childhood. It was very long - covered my heels. Old brown friend.
 Backstage 








sobota, 16 czerwca 2012








 Zgodnie z zapowiedzią krok po kroku wychodzimy z ukrycia. Pozdrawiam Was z dziedzińca poznańskiego ZAMKU, w którym bywam coraz częściej. Dołączyłam do znajdującej się tam filii Biblioteki Raczyńskich - serce mi rośnie w obecności tak bogatych zbiorów. Już niebawem postaram się przedstawić tutaj kilka już 'zaliczonych' pozycji. A do Centrum Kultury Zamek zapraszam!

Dziś w roli głównej kolejne gruube podeszwy. Czy podzielacie moje gorące uczucia dla takiego obuwia? 

Zapraszam też  na facebookowy funpage gdzie znajdziecie jeszcze kilka kadrów z wędrówek po Poznaniu.

 I am greeting from the courtyard of the Poznań castle! What do you think about thick soles? I love it!



czwartek, 14 czerwca 2012

Już jutro: Maria wychodzi z ukrycia, czyli pozdrowienia z centrum miasta! :)

Be ready for tomorrow!

PS Polska gola!

piątek, 8 czerwca 2012

Blogowanie zza krzaka




Czas na kolejny post. Kołnierzyk zapięty pod szyją, aparat obecny, 15 minut wygospodarowane. Pozostaje pytanie: gdzie tym razem się zaszyć? Gdzie uciec przed wzrokiem zainteresowanej publiczności? Znajdujemy wreszcie kolejne opuszczone podwórko i z nadzieją, że z ulicy nic nie widać zaczynamy sesję. Maria pozuje z pełną powagą przed 'stylowo' odrapanymi drzwiami z 'klimatycznie' wybitą szybą, z miną wyrażającą pewność siebie, zadowolenie z całej 'celowo' obranej stylistyki vintage, spust migawki prawie naciśnięty, ale...O MATKO! Widać nas z mostu! 

Postów coraz więcej, a w okolicy ruin, pustych uliczek coraz mniej. Zdjęcie przed ulubioną kawiarenką, w drodze przez centrum Poznania? Chyba w kominiarce. 

Tak właśnie wygląda pewność siebie blogerki z irracjonalną szafą. Nie, nie wstydzę się założyć swetra po babci, ale przyznać, że naprawdę mi się podoba, a żeby stworzyć pełen outfit poświęciłam godzinę snu? Na to jakoś wciąż brak mi fantazji...

Ruins, old gardens - my favourite places for sessions. Here nobody see me and I don't have to admit 'Yes, I like this grandma's sweater, and yes, I get up 1h earlier to create my outfit'.This is confidence of Mary with irrational wardrobe.
 








 


poniedziałek, 4 czerwca 2012

Zimno wywołuje u mnie  ogromny wstręt, a zła pogoda sprawia, że każdy dzień staje się wyzwaniem.
Szczególnym problemem jest ubranie się, gdy Twoja garderoba wyposażona w kolekcję zwiewnych sukienek radośnie wyczekuje upałów, a za drzwiami 17 stopni.
Wtedy ubierasz ażurowy sweterek i udajesz , że jesteś ponad tym.



Na temat butów powiem tylko tyle, że kocham chwile, gdy w mojej mamie uaktywnia się instynkt zdobywcy, a łupy porzuca w moim pokoju. Tym razem padło na dość szalone Martensy.
No dobrze, muszę jeszcze coś dopowiedzieć!
Mianowicie uwielbiam obserwować zmiany zachodzące w ludziach wraz z narodzinami kolejnego trendu.
Jeszcze rok temu, namiętnie nosząc wszelkiego rodzaju buty na grubej i topornej podeszwie, stawałam się obiektem kpin i krzywych spojrzeć wszystkich okolicznych 'entuzjastów mody'.
W tym roku sytuacja delikatnie się zmieniła, a ironiczne uśmiechy jeszcze nie dawno pojawiające się na widok kolejnej pary niecodziennego obuwia Marii ustąpiły 'ochom i achom' oraz wielkiej adoracji.
Powiedzmy, że ludzie się zmieniają.