Gruuuube skarpetki, puszysty sweter, polarowy kocyk i kaloryfer blisko, blisko.
Tak mniej więcej wygląda życie człowieka usiłującego przetrwać zimę. Doszłam do wniosku, że szlachetna ta pora wygląda uroczo w momencie spoglądania przez okno oraz na filmach. Bohaterom zawsze jest dziwnie ciepło, nikt się nie trzęsie, nikt nie narzeka.
A tutaj skręcona kostka , obdarte kolana i niezależnie od ilości warstw - gęsia skórka. Hmmmm.
Jeszcze 3 dni temu, podczas robienia zdjęć śnieg wydawał się czymś odległym.
Teraz cieszy, ale tylko przy grzejniczku.
Na dodanie nowego posta czas najwyższy, a tu chemia wzywa i matematyka pokrzykuje. Niełatwo mają humaniści w liceum. Aj niełatwo.
Tak więc dziwaczny zlepek inspiracji z dozą gracji i obietnica, że postowo - outfitowo niebawem :)
Naprawdę nie wiem dlaczego bardzo rzadko zajmuję się oglądaniem pokazów. Stanowczo muszę coś z tym zrobić.
Dopiero odkryty (!) pokaz Jil Sander - inspirujemy się zimowo. Wpisuje się w moją nagłą słabość do kolorów pudrowych. Ciężko jest człowiekowi, który jeszcze nie do końca odkrył swój styl.
Jako nałogowa kinomaniaczka po prostu nie mogę pominąć na moim blogu tematyki filmowej. Tworząc tę stronę obiecałam sobie, że nie będę skupiać się wyłącznie na ciuchach. W praktyce wygląda to tak, że w każdej możliwej chwili prężę się przed aparatem pokazując rezultat wielogodzinnych polowań, przeróbek i sterczenia przed pękającą szafą (z nieodzownym "nie mam się w co ubrać" na ustach).
Tak więc (na facebooku pisze jak byk "myirrationalwardorbe.blogspot.com = Moda, muzyka, filmy, sztuka czyli WSZYSTKO CO KOCHAM .") dzisiaj parę ukochanych dzieł i dziełek. Ah, jeżeli kogoś to interesuje, tu moje konto na filmwebie i całe setki wyszukiwanych namiętnie filmów. Do rzeczy jednak. Nie, do filmów jednak :) Resstles. Umierająca dziewczyna, maniakalny wielbiciel pogrzebów i dziwaczny duch japońskiego kamikadze. Spokojna, prosta opowieść, podlana świetną muzyką i pięknymi ujęciami. Nie wspominając już o retro kostiumach głównej bohaterki. Polski akcent (szkoda , że w światowym kinie jest ich tak mało) czyli Mia Wasikowska. Film oceniam na 10 i obiecuję sobie, że jeszcze do niego wrócę.
Wszystkie odloty Cheyenne'a. Rewelacyjna rola Seana Penna. Gwiazdor żyjący z tantiem, troszkę nie radzący sobie z otaczającym go światem, schowany za ekscentrycznym makijażem. Tropi nazistę i spotyka na swojej drodze cały zastęp barwnych ludzi. Genialnie czarny humor. Oglądałam go na maratonie, o godz. 4 , a i tak śmiałam się obłąkańczo.
Wyśnione miłości - francuskojęzyczny film (nawet najgorsze mają w sobie jakąś magię) o skomplikowanym trójkącie. Mam wielką słabość do Xawiera Dolana podziwiam go za umiejętność stworzenia (moim zdaniem) arcydzieła, w tak młodym wieku. Dodatkowo kocham go za kostiumy, które sam wybrał. Uczta dla zmysłów.
Maria Antonina : historia tragicznej królowej, opowiedziana z lekkim przymrużeniem oka, przez Sofię Coppolę. Film wygwizdany w Cannes za mijanie się z faktami. Mnie w tym przypadku historia guzik obchodzi. Świetny obraz i już! Prawdziwe bogactwo barw i dźwięków.
Zawiera tyle dobrych ujęć, że nie mogłam się powstrzymać przed dodaniem tych wszystkich zdjęć.
Once - nostalgicznie muzyczna opowieść o miłości. Delikatny musical nagrodzony w pełni zasłużonym Oscarem. Film Once naładował mnie pozytywną energią na całą resztę roku.
Steven Spielberg
Te słowa to chyba najlepsza reklama tego uroczego filmu.
Na ostatek nejlepsze. Vicky, Cristina, Barcelona -film wyreżyserowany przez Woody'ego Allena w iście gwiazdorskiej obsadzie (Scarlett Johansson, Penelope Cruz, Rebecca Hall i Javier Barden). Akcja dzieje się w cudownej Barcelonie (w tym mieście łatwo odnalazłam klimat tego filmu) i opowiada (znów) o trójkącie. Albo wręcz czworokącie. Charyzmatyczna (oskarowa) rola Penelope wstrząsnęła mną do głębi i film widziałam już 5 razy.
I jeszcze ta muzyka. Bezczelni Giulia y los Tellarini sami podsunęli Allenowi swoje kawałki. I dobrze.
A dziecko Cruz i Bardena ma troszkę za dobrze.
A teraz wy powiedzcie mi coś o swoich ulubionych filmach :)