sobota, 8 grudnia 2012

The last moments of autumn.

Gruuuube skarpetki, puszysty sweter, polarowy kocyk i kaloryfer blisko, blisko.
Tak mniej więcej wygląda życie człowieka usiłującego przetrwać zimę. Doszłam do wniosku, że szlachetna ta pora wygląda uroczo w momencie spoglądania przez okno oraz na filmach. Bohaterom zawsze jest dziwnie ciepło, nikt się nie trzęsie, nikt nie narzeka.
A tutaj skręcona kostka , obdarte kolana i niezależnie od ilości warstw - gęsia skórka. Hmmmm.
Jeszcze 3 dni temu, podczas robienia zdjęć śnieg wydawał się czymś odległym.
Teraz cieszy, ale tylko przy grzejniczku.




wtorek, 27 listopada 2012

Znów te inspiracje.

Na dodanie nowego posta czas najwyższy, a tu chemia wzywa i matematyka pokrzykuje. Niełatwo mają humaniści w liceum. Aj niełatwo.
Tak więc dziwaczny zlepek inspiracji z dozą gracji i obietnica, że postowo - outfitowo niebawem :)

  

                  
                                                                                       





           

Naprawdę nie wiem dlaczego bardzo rzadko zajmuję się oglądaniem pokazów. Stanowczo muszę coś z tym zrobić.
Dopiero odkryty (!) pokaz Jil Sander - inspirujemy się zimowo. Wpisuje się w moją nagłą słabość do kolorów pudrowych. Ciężko jest człowiekowi, który jeszcze nie do końca odkrył swój styl.







                      

piątek, 23 listopada 2012

I love good movies.


Jako nałogowa kinomaniaczka po prostu nie mogę pominąć na moim blogu tematyki filmowej. Tworząc tę stronę obiecałam sobie, że nie będę skupiać się wyłącznie na ciuchach. W praktyce wygląda to tak, że w każdej możliwej chwili prężę się przed aparatem pokazując rezultat wielogodzinnych polowań, przeróbek i sterczenia przed pękającą szafą (z nieodzownym "nie mam się w co ubrać" na ustach).
Tak więc (na facebooku pisze jak byk "myirrationalwardorbe.blogspot.com = Moda, muzyka, filmy, sztuka czyli WSZYSTKO CO KOCHAM .") dzisiaj parę ukochanych dzieł i dziełek. 
Ah, jeżeli kogoś to interesuje, tu moje konto na filmwebie i całe setki wyszukiwanych namiętnie filmów.
 Do rzeczy jednak. Nie, do filmów jednak :)
Resstles. Umierająca dziewczyna, maniakalny wielbiciel pogrzebów i dziwaczny duch japońskiego kamikadze. Spokojna, prosta opowieść, podlana świetną muzyką i pięknymi ujęciami. Nie wspominając już o retro kostiumach głównej bohaterki. Polski akcent (szkoda , że w światowym kinie jest ich tak mało) czyli Mia Wasikowska. 
Film oceniam na 10 i obiecuję sobie, że jeszcze do niego wrócę.






Wszystkie odloty Cheyenne'a.
Rewelacyjna rola Seana Penna. Gwiazdor żyjący z tantiem, troszkę nie radzący sobie z otaczającym go światem, schowany za ekscentrycznym makijażem. Tropi nazistę i spotyka na swojej drodze cały zastęp barwnych ludzi. Genialnie czarny humor.
Oglądałam go na maratonie, o godz. 4 , a i tak śmiałam się obłąkańczo.





Wyśnione miłości - francuskojęzyczny film (nawet najgorsze mają w sobie jakąś magię) o skomplikowanym trójkącie. Mam wielką słabość do Xawiera Dolana podziwiam go za umiejętność stworzenia (moim zdaniem) arcydzieła, w tak młodym wieku. Dodatkowo kocham go za kostiumy, które sam wybrał.
Uczta dla zmysłów.







 Maria Antonina : historia tragicznej królowej, opowiedziana z lekkim przymrużeniem oka, przez Sofię Coppolę. Film wygwizdany w Cannes za mijanie się z faktami. Mnie w tym przypadku historia guzik obchodzi. Świetny obraz i już! Prawdziwe bogactwo barw i dźwięków.
Zawiera tyle dobrych ujęć, że nie mogłam się powstrzymać przed dodaniem tych wszystkich zdjęć.






 Once - nostalgicznie muzyczna opowieść o miłości. Delikatny musical nagrodzony w pełni zasłużonym Oscarem.
Film Once naładował mnie pozytywną energią na całą resztę roku.
Steven Spielberg
Te słowa to chyba najlepsza reklama tego uroczego filmu.



                      
Na ostatek nejlepsze.
Vicky, Cristina, Barcelona -film wyreżyserowany przez Woody'ego Allena w iście gwiazdorskiej obsadzie (Scarlett Johansson, Penelope Cruz, Rebecca Hall i Javier Barden). Akcja dzieje się w cudownej Barcelonie (w tym mieście łatwo odnalazłam klimat tego filmu) i opowiada (znów) o trójkącie. Albo wręcz czworokącie. Charyzmatyczna (oskarowa) rola Penelope wstrząsnęła mną do głębi i film widziałam już 5 razy.
I jeszcze ta muzyka. Bezczelni Giulia y los Tellarini sami podsunęli Allenowi swoje kawałki. I dobrze.
A dziecko Cruz i Bardena ma troszkę za dobrze.











A teraz wy powiedzcie mi coś o swoich ulubionych filmach :)